Lista stron bloga

czwartek, 7 czerwca 2018

Ewakuacja

ewakuacja z rejonu zagrożonego

Ewakuacja


Zacznijmy od tego, co rozumiemy pod nazwą ewakuacji. Pierwsze i oczywiste skojarzenie to przemieszczenie się z jednego miejsca do drugiego, w bezpieczny, często skryty sposób. Ewakuacja jest nagła, gwałtowna i wiąże się z nią wiele zagrożeń. W tym przypadku jednak o ucieczce mówimy także w odniesieniu do sytuacji, kiedy nie uciekamy lecz także przygotowujemy schronienie w którym chcemy przetrwać do nadchodzących gwałtownych wydarzeń. To ujednolicenie jest niezbędne, ponieważ część preppersów planuje ewakuację do miejsc, w których będą mogli przetrwać a inni w takich miejscach już są i nie chcą ich opuszczać, dlatego też „ucieczką” nazwiemy ich przygotowania do odcięcia się od świata lub wejścia w tryb „bojowy”. Lepiej chyba nie umiem tego wyjaśnić.

Jednak po kolei.

Ewakuacja z przemieszczeniem:

1. Przygotowanie ewakuacji. Najważniejszym zagadnieniem jest to czy mamy dokąd uciekać. Paniczne podążanie za tłumem uchodźców, bez informacji, bez wiedzy, bez planu i bez celu to nie ewakuacja. To wyrok wydany na siebie i bliskich. Znamy wiele historycznych przykładów takich exodusów, które zapisały się w dziejach tylko liczbą ofiar i straszliwymi warunkami. Dlatego posiadanie miejsca dokąd możemy uciec jest kluczowe. Samowystarczalny domek na prowincji, stary dom po dziadku, schron wykopany na działce ale tez dom rodzinny na dalekiej wsi albo miejsce wspólnie przygotowane z przyjaciółmi. W taki cel podróży inwestujemy swój czas, energię i pieniądze, przygotowujemy je po to aby służyło nam jako wygodne i bezpieczne schronienie ale też oczywiście może stać się wspaniałym miejscem letniego odpoczynku z rodziną. Jedno drugiemu nie przeszkadza. Trzeba pamiętać o tym, że chcąc uciekać „do rodziny” warto zadbać o dobre z nią relacje. Pomóc w remoncie, wesprzeć finansowo, zwyczajnie dbać o inne osoby.

Kiedy już wiemy dokąd uciekniemy musimy wiedzieć jak. Znowu mamy tu do czynienia z paradoksem preppersów – nie wiemy co nas czeka a musimy się do tego przygotować. Najlepszym rozwiązaniem jest przygotowanie następujących wersji.

Ewakuacja samochodem – z wyznaczeniem co najmniej dwóch tras (drogami głównymi i gminnymi). Ucieczki środkami publicznego transportu (kolej, autobus), ucieczki środkami alternatywnymi rower, łódź, pieszo lub samochodem po drogach gruntowych. Współczesne drogi korkują się przy zwykłych wahadłach lub gołoledzi, co będzie gdy np. zapełnią się chorymi ludźmi w samochodach? Ucieczka po drogach będzie niemożliwe (ryzyko zarażenia i korki), wtedy wybierzemy środki opcjonalne.

Nie należy się bać kilkuset kilometrowych odległości – wszystko jest do pokonania, zwłaszcza przy dobrym planowaniu, nawet pieszo. Potrafimy naprawdę wiele, kiedy będziemy zmuszeni do działania na rzecz dobra swoich bliskich. Zabezpieczenie trasy. Mamy cel, mamy wyznaczoną trasę. Teraz trzeba ją usprawnić do swoich potrzeb. Jeśli jest długa musimy poznać miejsca dobre do obozowania lub przenocowania. Możemy ukryć na trasie schowki z zapasami. Możemy poznać alternatywne drogi/objazdy np. przez leśną drogę używaną przez miejscowych. Może mamy po drodze kogoś znajomego (może nawet preppersa) który umożliwi nam nocleg/uzupełnienie zapasów? Wszystko trzeba rozważyć i przemyśleć.

Kolejnym punktem jest sama ewakuacja. Doszło do zagłady, nasze przygotowania procentują i mamy czas na ucieczkę (wersja bardzo optymistyczna). Co robić ? Nie czekać. W krytycznych chwilach nie ma demokracji i powoływania komisji sejmowych, dobra decyzja to ta podjęta pewnie i szybko i sprawnie wprowadzona w życie. Nie czekajcie aż stopnieją zapasy, aż zapchają się drogi wylotowe z miast, aż w kranach braknie wody a w sklepach jedzenia. Macie plan, przygotowaliście się do niego, więc nie wahajcie się. Nikt nie stworzy dla was lepszego planu w ciągu kilku godzin, skoro wy siedzieliście nad nim miesiącami. Teraz nie czas na płacze, żale i moralne rozterki, trzeba ruszać. 

Gdy dotrzemy do celu. Doszło do katastrofy, uciekliśmy i dzięki przygotowaniom dotarliśmy do celu. Co dalej ? Czeka nas dużo wytężonej pracy, trudnych decyzji i wyborów, stresów, nerwów i strachu. Z tym trzeba się pogodzić. Każda godzina się liczy, nie marnujmy jej na tryumfalne grille, na to przyjdzie czas później. Potrzebny będzie bezpieczny kontakt ze światem a więc droga radiowa, telefoniczna, środki masowego przekazu a jeśli ich braknie poczta pantoflowa, kontakty z sąsiadami a nawet obserwacje tego co się dzieje wokoło i wyciąganie wniosków. Nie przewidzimy tego co będzie, dostosowywać będziemy musieli się w trakcie.

2. Ucieczka jako pozostanie na miejscu. W tym przypadku posłużę się przykładem. Mamy samowystarczalne gospodarstwo/dom na wsi, w dużej odległości od innych, nasz świat dopadła właśnie plaga poważnej choroby zakaźnej, przenoszonej przez kontakty bezpośredni (wydzieliny ciała, ślina, krew). Teoretycznie szanse są niezłe – jest własna woda, zwierzęta, jest żywność. Jeśli dodamy do tego zapasy i przemyślany system ogrzewania i produkcji prądu to możemy żyć w miarę wygodnie, czekając na pomoc (o ile nadejdzie). Żeby jednak wszystko dobrze działało musimy „uciec” w opracowane wcześniej schematy zachowania. Najprostsze z nich w opisywanym przypadku to np. : zabezpieczenie dojazdu do posesji (drzewo zwalone w poprzek drogi działa choć utrudni też dojazd lekarzom), zabezpieczanie samej posesji (ciągłe warty, pilnowanie terenu i psy stróżujące), ciągły nasłuch radiowy (kanały CB i kanały służb), ustalone schematy postępowania z sąsiadami, obcymi, każdym kto może przenieść chorobę. Wyznaczenie miejsca do kwarantanny, zadbanie o ciepło, dobre pożywienie. Rzeczy do zrobienia jest mnóstwo, nie sposób ich choćby wymienić tutaj a co dopiero opisać. Możliwe, że ktoś nie będzie chciał się izolować, może będzie upatrywał swojej szansy w tłumie ? Może będzie chciał pomóc innym? Każdy ma swój rozum, swoje podejście i tylko on może decydować o swoich motywach i zasadach.

O ile etap przygotowań to wielka niewiadoma, kiedy stajemy się śmieszni dla innych gromadząc coś co jest dostępne w każdym sklepie w okolicy, o tyle etap ucieczki to początek złych czasów. Jeśli będzie tak źle, że podejmiemy decyzje o ewakuacji to znaczy że nasz świat właśnie chwieje się w posadach i żarty się skończyły. Wolałbym raczej pozostać do końca życia dziwakiem gromadzącym konserwy, niż któregoś dnia musieć zacząć je oszczędzać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj, ale pamiętaj o zachowaniu kultury wypowiedzi.